Prawdziwy dreszczowiec zafundowali naszym kibicom reprezentanci Polski w futsalu w pierwszym występie na mistrzostwach Europy po 17 latach przerwy. W meczu z wicemistrzem Europy i świata, Rosją, grali bardzo ofiarnie i walecznie. Po bramkach w końcówce spotkania zremisowaliśmy 1:1. W czwartek biało-czerwoni zagrają Kazachstanem.
W meczu z wicemistrzem Europy od początku swoje robili „brazylijscy” Rosjanie. W drugiej minucie Michał Kałuża odbił piłkę po strzale Robinho, chwilę później z trudem wybronił strzał Abramova. Po kilkudziesięciu kolejnych sekundach wyręczył kolegę klubowego Artur Popławski, wybijając piłkę z linii bramkowej. Biało-czerwoni również jednak starali się odgryzać. Na pierwszy strzał co prawda trzeba było czekać do piątej minuty – próba Marcina Mikołajewicza zatrzymana została przez Zamtaradze – ale z każdą minutą niesieni dopingiem przez kibiców Polacy grali coraz odważniej.
Naprawdę groźnie zrobiło się po dwójkowej akcji Michała Kubika z Mikołajewiczem. Najpierw intencje tego pierwszego, przy próbie podania do popularnego „Mikiego”, odczytali rywale, a dobitka zawodnika Rekordu była minimalnie niecelna. Rosjanie odpowiadali stałymi fragmentami gry, ale czujna i ofiarna gra pozwoliła nam uchronić się od strat. Wicemistrz Europy miał przewagę, ale po raz kolejny mocniej kibicom zabiły serca, gdy po próbie Roberta Gładczaka minimalnie pomylił się Kubik. Biało-czerwoni poczuli na tyle „krew”, że przy jednej z prób trener Błażej Korczyński zdecydował się wpuścić na parkiet lotnego bramkarza. Skończyło się co prawda szybkim powrotem do bramki Kałuży, ale nasi reprezentanci pokazali, że nie zamierzają się jedynie bronić.
W końcówce pierwszej połowy przewaga rywali wzrosła, próbowali między innymi Esquerdinha i Chishkala, ale równie gorąco było pod rosyjską bramką. Po rzucie rożnym niewiele zabrakło Mikołajowi Zastawnikowi, a po chwili gracz Clearexu raz jeszcze zagroził „świątyni” Zamtaradze.
Druga połowa zaczęła się od ataków Rosjan. Dużo pracy ponownie miał Kałuża, a najczęściej niepokoił go Robinho. Z każdą jednak minutą coraz pewniej czuli się nasi zawodnicy… Próbował Kubik, na indywidualny atak zdecydował się Popławski, po rzucie rożnym chybił Zastawnik, groźnie uderzał również Solecki. Ale i Kałuża miał trudne momenty. Obrona strzału Robinho to był najwyższy kunszt, a kilka minut później po raz kolejny biało-czerwoni zachowali czujność do końca. Zastawnik wybijał piłkę z linii bramkowej, a Niyazov był bliski pokonania naszego bramkarza.
W końcowych minutach raz to pod jedną, raz pod drugą bramką wiele się działo. Wojnę nerwów lepiej wytrzymali doświadczeni i utytułowani rywale. Gdy Polacy coraz częściej myśleli o skarceniu rywala sami dostali bramkę. Na strzał z lewej strony zdecydował się Chishkala. Wyrównał strzałem rozpaczy Kubik. Dzięki temu Polacy sprawili niespodziankę, remisując na inaugurację rywalizacji w fazie grupowej mistrzostw Europy z faworyzowanymi Rosjanami 1:1!
W meczu otwarcia mistrzostw Europy Słowenia zremisowała z Serbią 2:2. W czwartek Polska zagra z Kazachstanem
Rosja – Polska 1:1 (0:0)
Bramki: Chishkala 36 – Kubik 40
Rosja: Zamtaradze – Eder Lima, Robinho, Davydov, Chishkala oraz Putilov, Lyskov, Romulo, Milovanov, Abramov, Niyazov, Abramovich, Afanasyew, Esquerdinha.
Polska: Kałuża – Zastawnik, Lutecki, Mikołajewicz, Popławski oraz Widuch, Kubik, Dewucki, Cyman, Gładczak, Mizgajski, Solecki, Wojciechowski.
źródło: łączy nas piłka