Wigry Suwałki szykują się już do startu III ligi w sezonie 2024/2025. Aby jednak mieć taką możliwość, suwalczanie do końca poprzednich rozgrywek musieli oglądać się za plecy i skutecznie odpierać ataki goniących ich zawodników KS Wasilków. Dwa punkty przewagi na finiszu minionego sezonu dały sporo powodów do radości w Suwałkach, ale przyczyniły się także do zmian jakie musiały zajść przy Zarzeczu, żeby w klubie mogli otwarcie powiedzieć, że są gotowi na wymagania wyższego szczebla rozgrywkowego.

foto: Miłosz Kozakiewicz

Kibice śledzący regularnie rozgrywki podlaskiej IV ligi w zeszłym sezonie byli świadkami niecodziennego wyścigu. Wigry Suwałki wygrały ligę zdobywając 93 punkty, drugi KS Wasilków uzbierał dwa punkty mniej. Przed rokiem do awansu wystarczyło 80 „oczek”, dwa lata wcześniej, awans Olimpii Zambrów dało wywalczenie 76 punktów. O tempie, w którym punktowały oba zespoły najlepiej świadczy fakt, że czwarta Warmia Grajewo skończyła z 77 punktami, a więc jednym więcej, niż zgromadził zwycięzca tych rozgrywek w sezonie 2021/2022.

foto: Miłosz Kozakiewicz

– Uważam, że dla całego naszego zespołu to była bardzo dobra sytuacja, że w lidze była drużyna, która chciała się z nami ścigać do samego końca. Nie ma co ukrywać, że przez około trzy czwarte sezonu, to KS Wasilków był na pierwszym miejscu. Bardzo dobrze punktowali. Kapitalnym widowiskiem był nasz bezpośredni mecz z jesieni, kiedy grając w osłabieniu najpierw odrobili straty, a później nawet wyszli na prowadzenie. Wydaje mi się, że ten mecz był przełomowym i bardzo motywującym oba zespoły do dalszego wyścigu. Oni z pewnością uwierzyli, że do końca mogą być równorzędnym rywalem dla nas. Dopiero po wiosennym rewanżu, który uważam, że zasłużenie wygraliśmy 3:1 wzięliśmy sprawy w swoje ręce. Złapaliśmy nieco oddechu i do końca już nie oddaliśmy fotelu lidera. Dzięki temu na pewno nikt w Suwałkach nie spoczywał na laurach, tylko każdego tygodnia ciężko pracował, bo wiedział, że nie ma miejsca na pomyłkę. Nie był to łatwy sezon, ale uważam, że w kluczowych momentach wykazaliśmy się dużą koncentracją i skupieniem na celu, które doprowadziło nas ostatecznie do awansu – tłumaczy grający dyrektor sportowy Wigier, Maciej Makuszewski.

foto: Miłosz Kozakiewicz

Awans przełożył się na kilka zmian, bez wprowadzenia których rywalizacja w III lidze byłaby utrudniona. W Suwałkach pojawiło się sporo nowych twarzy, nowości pojawiły się także w kwestiach organizacyjnych.

– Awans zmotywował nas do wielu zmian w klubie. Wiadomo, że poziom w IV lidze jest zdecydowanie niższy, niż szczebel wyżej. Zmieniliśmy rozkład treningowy. Nie spotykamy się już na zajęciach w godzinach wieczornych, a przed południem, a więc tak jak odbywa się to z reguły w klubach profesjonalnych. Wiadomo, że wydatek energetyczny jest najlepszy we wczesnej fazie dnia. Wówczas zawodnicy mogą dać z siebie znacznie więcej, niż wieczorem. Rozbudowaliśmy sztab. Dołączyły do nas osoby odpowiedzialne za analizę oraz przygotowanie fizyczne. Wiedzieliśmy, że nasza kadra również będzie potrzebowała wzmocnień i to zrobiliśmy. Uważam, że poczynione przez nas ruchy wzmocniły nas na każdej pozycji. Obserwowaliśmy chłopaków z regionu. W Suwałkach pojawiło się wielu zawodników znanych z podlaskich boisk, ale nie tylko. Uważam, że będziemy mieli ciekawy zespół jak na trzecioligowe warunki. Będziemy beniaminkiem w wymagającym środowisku, ale na pewno powalczymy o swoje. Mimo naszego statusu zakładamy, że inne drużyny nie będą nas lekceważyć. Wigry, to mimo ostatnich lat spora marka i zakładam, że wszyscy będą podchodzić do nas na poważnie. Mam nadzieję, że uda nam się dobrze wystartować. Stać nas na równorzędną walkę z każdym, nawet najbardziej wymagającym rywalem w tej lidze – przekonuje Makuszewski.

foto: Miłosz Kozakiewicz

Czy to wystarczy do spokojnego utrzymania? – Mam nadzieję! Żeby tak się stało, to przede wszystkim musimy starać się jak najwięcej strzelać, a przy tym być dobrze zorganizowanym zespołem w obronie. Wiem, że to nudne, ale taka jest podstawowa prawda w naszym zawodzie. Najważniejsza w tym wszystkim jest regularność oraz odpowiednio skrojona strategia i plan działania w trakcie kolejnych spotkań. Drużyna wie o co gra, wiemy też co chcemy grać. Nie będziemy zmieniać swojego podejścia po awansie. Uważam, że wielu zawodników w Wigrach dopiero teraz będzie mogło pokazać swoje możliwości, bo wiadomo, że silniejszy przeciwnik jeszcze bardziej motywuje do wysiłku i dobrego zaprezentowania swoich umiejętności – mówi dyrektor sportowy suwalskich Wigier.

Drugie zderzenie dwóch pędzących przez podlaską czwartą ligę pociągów miało miejsce na początku maja. Do końca sezonu pozostawało już tylko sześć kolejek. W Wigrach o takim scenariuszu myślano już jednak wcześniej. Dzięki temu łatwiej było skonsumować ostateczny sukces, jakim był awans do III ligi.

– Wiedzieliśmy, że jesteśmy na drugim miejscu, że awans jeszcze nie jest pewny, ale niektóre działania musieliśmy zaryzykować, żeby później nie być zdziwionym. Funkcjonowaliśmy w założeniu dwóch scenariuszy, tego korzystniejszego, który realizujemy teraz i tego mniej korzystnego. Praca nie tylko moja, ale również sztabu nie ograniczała się jedynie do samych spotkań, zakres obowiązków był szerszy. W zasadzie to już od mojego przyjścia zaczęliśmy się na niektóre scenariusze szykować. Stąd powstała też w klubie baza zawodników, którym się przyglądaliśmy na wypadek różnych wydarzeń. Wielu z tych piłkarzy jest teraz z nami, inni z różnych względów wybrali inne destynacje, ale generalnie z tego okienka możemy być zadowoleni. Ja na pewno jestem. Do końca mamy jeszcze miesiąc, może w tym czasie coś ekstra jeszcze się wydarzy – zapowiada Makuszewski.

– Oczekiwania są pobudzone. Wygraliśmy ligę, wygraliśmy okręgowy puchar i wielu myśli, że do trzeciej ligi wejdziemy z przytupem i od razu włączymy się do walki o awans do II ligi. Każdy z nas ma marzenia i cele, które chce zrealizować, ale też zdajemy sobie sprawę jak trudno jest awansować z III ligi. To chyba najtrudniejszy poziom rozgrywkowy, żeby to zrobić. Lekkim ułatwieniem jest od tego roku fakt, że drugi zespół będzie grał w barażach. Na pewno twardo stąpamy po ziemi. Nikomu nie będzie łatwo w tej lidze. Nasza grupa w nadchodzącym sezonie będzie bardzo silna, być może nawet najsilniejsza, jeśli zestawić jej skład z pozostałymi, ale to dobrze, bo my lubimy co tydzień mierzyć się z silnym przeciwnikiem, który ma aspiracje do bycia w czubie tabeli. Będziemy marzyć i ciężko pracować – dodaje.

Poprzedni, udany sezon, sprawił także, że stopniowo rosło zainteresowanie nie tylko kibiców, ale również potencjalnych sponsorów.

– Poprzedni sezon został odebrany bardzo pozytywnie. Uważam, że ludzie tutaj też już czują głód poważniejszego grania. Mam nadzieję, że jeśli od początku będziemy dobrze punktować to jeszcze bardziej ich zachęcimy do przychodzenia na nasze mecze. W naszym województwie niestety nie ma zbyt wielu klubów z dużą frekwencją, jedynie Jagiellonia. Poza Jagą, chyba tylko my i ŁKS Łomża jesteśmy w stanie przyciągnąć większą liczbę kibiców na stadion. Nie ma też co ukrywać, że dobre wyniki i awans sprawiły, że odczuwamy wyższe zainteresowanie sponsorów i lokalnego biznesu. Z wieloma podmiotami przedłużyliśmy współpracę. Jesteśmy też w kontakcie z wieloma potencjalnymi nowymi sponsorami. Cały czas nie jesteśmy jeszcze potentatami biznesowymi czy finansowymi, ale zakładam, że za jakiś czas nasze działania przyniosą efekty także poza boiskiem i ten aspekt również ulegnie poprawie. Jesteśmy na etapie, w którym z otwartymi ramionami witamy każdą zainteresowaną rozwojem Wigier osobę. Czy to w formie biznesowej czy organizacyjnej, śmiało można się kontaktować tak ze mną, jak i z prezesem klubu. Zapraszamy na kawę, żeby porozmawiać o projekcie, który tu się tworzy w oparciu o fajnych i przede wszystkim kompetentnych ludzi – zachęca na koniec Maciej Makuszewski.

Suwalczanie nowy sezon zainaugurują przed własną publicznością meczem z GKS Wikielec. Spotkanie przy Zarzeczu rozpocznie się 3 sierpnia o godzinie 17:00. Zapraszamy!

foto: Miłosz Kozakiewicz