Nie było niespodzianki i Tur na jednym meczu skończył swój udział w krajowej edycji pucharu. W 1/32 finału Pucharu Polski przegrywamy z Bruk-Bet Termalicą Nieciecza 1:4 (0:1). Ustępowaliśmy piłkarską jakością, ale wielkie brawa chłopakom za ambitną grę!
Tur Bielsk Podlaski – Bruk-Bet Termalica Nieciecza 1:4 (0:1)
Patryk Stypułkowski 71 – Andrzej Lewczuk 27-samobójcza, Árni Vilhjálmsson 81, Kamil Słaby 86, Vlastimir Jovanović 90+3-karny
Tur: Paweł Bondziul – Krystian Kulikowski, Andrzej Lewczuk, Piotr Kosiński, Kacper Falkowski (74 Damian Szklarz), Rafał Kulikowski (64 Łukasz Popiołek) – Paweł Zawadzki, Paweł Łochnicki, Patryk Niemczynowicz – Patryk Stypułkowski, Szymon Pęza (85 Daniel Daniłowski).
Nieciecza: Hubert Gostomski – Bartosz Szeliga, Dominik Sadzawicki, Przemysław Szarek (62 Rafał Grzelak), Kamil Słaby – Patrik Mišák, Dawid Szymonowicz, Marek Mróz (66 Vlastimir Jovanović), Florin Purece (85 Samuel Štefánik), Jacek Kiełb – Árni Vilhjálmsson.
W 31 minucie Jacek Kiełb (Nieciecza) nie wykorzystał rzutu karnego (Paweł Bondziul obronił).
Żółta kartka: K.Kulikowski (Tur).
Sędziował: Grzegorz Kawałko (Białystok).
Od początku, co było do przewidzenia, to I-ligowiec prowadził grę. Nieciecza wymieniała sporo podań we własnych szeregach, a Tur ustawił się nisko (graliśmy w formacji 5-3-2) i oczekiwał kontr. Już w 8 minucie wyszliśmy z taką groźną akcją, ale strzał Patryka Stypułkowskiego został zablokowany. Patryk był zresztą bardzo aktywny, szukał gry i próbował pressingu. Goście nie tworzyli może wielu okazji, sprawiali wrażenie nieco ospałych, ale w końcu złamali naszą obronę w 27 minucie. Z prawej strony zagrał Rumun Florin Purece, a we własnym polu karnym kapitan Tura Andrzej Lewczuk niefortunnie skierował piłkę do własnej bramki. Chwilę później mogło być 0:2. Kacper Falkowski sfaulował w szesnastce Patrika Mišáka i został podyktowany rzut karny. Do piłki podszedł Jacek Kiełb, ale Paweł Bondziul doskonale wyczuł 2-krotnego reprezentanta Polski i obronił jego strzał. Po tej akcji aż do gwizdka na przerwę nie działo się nic godnego uwagi.
Drugie 45 minut było trochę żywsze. Nieciecza miała dwie dobre okazje po strzałach głową. W 52 minucie Bondziul na linii odbił uderzenie Mišáka, a 10 minut później Kamil Słaby trafił w poprzeczkę. Z drugiej strony boiska Tur także zaczął nieco śmielej konstruować akcje. Nadeszła 71 minuta. Rzut wolny wykonywał Patryk Niemczynowicz. Jego dośrodkowanie zostało wybite przez obrońców, piłka trafiła do Krystiana Kulikowskiego, ten jeszcze raz wrzucił w pole karne, a tam celnym strzałem popisał się Stypułkowski. Radość na trybunach była wiatrem w żagle naszych piłkarzy, którzy w 79 minucie wyszli z kolejną kontrą, niestety nie kończąc jej dobrym strzałem.
W końcówce przeważyła jakość piłkarska Niecieczy. W ostatnich 10 minutach przyspieszyli, zmobilizowali się i zdobyli aż trzy bramki. Zaczął Islandczyk Vilhjálmsson, który w 81 minucie skorzystał ze złego ustawienia obrony, wyszedł sam na sam i dał prowadzenie gościom. W 86 minucie po rzucie wolnym trzeciego gola dla Niecieczy zdobył głową Słaby. W doliczonym czasie gry wynik na 4:1 ustalił Vlastimir Jovanović, wykorzystując rzut karny podyktowany po faulu Bondziula.
Bez dwóch zdań, zasłużone zwycięstwo gości. My jednak będziemy wspominać ten mecz i całą pucharową kampanię zaczętą jesienią 2017 roku jako piękne chwile w historii klubu.
źródło: Tur Bielsk Podlaski
Zdjęcia; fot. Maciej Gilewski. Agencja Fotograficzna 058sport.pl jest częścią Agencji 400mm.pl
[envira-gallery id=”9723″]